Kategorie
Psychologia Psychoterapia

Czego nie potrafi większość mężczyzn… a co może działać niszcząco?

Photo by youssef naddam on Unsplash

Męstwo przez część osób definiowane jest w kategoriach: samodzielności a wręcz samowystarczalności. W takim podejściu mężczyzna jest głównie wsparciem dla innych, sam tej pomocy nie potrzebuje. Jeśli ma problemy to powinien sobie z nimi radzić sam. Podzielenie się swoimi trudnościami byłoby oznaką słabości i takie niemęskie. Komentarze w takim nurcie myślenia pojawiają się również pod postami na Facebookowej stronie Odzyskaj Męską Energię.

Wydawałoby się, że do gabinetu psychoterapeuty częściej powinny zaglądać osoby, które są przyzwyczajone do proszenia o pomoc. Bo w końcu jeśli weszło im to w krew to tym bardziej będą skłonne do poszukiwania wsparcia również u specjalisty.  Z kolei osoby, które w życiu musiały sobie często radzić samemu bez wsparcia opiekunów powinny dzięki swojemu doświadczeniu łatwiej przechodzić przez kryzysy.

Tak by się wydawało…

A często jest całkowicie na odwrót

Jak to się dzieje? Kryzysy psychiczne, dolegliwości psychiczne często przychodzą w następstwie przeciążenia. Osobom, które przez całe swoje życie brały na barki zbyt wiele, organizm może nagle powiedzieć “stop!”. Tym bardziej dotyczy to osób, które były przyzwyczajone, żeby wszystko brać na swoje barki. Działając tak niejako z automatu odbierają sobie możliwość proszenia innych o pomoc. Dlaczego tego nie robią? Czasem myślą, że ich problemy są na tyle małe, że sami powinni sobie z nimi poradzić. Inni z kolei przyzwyczajeni do tego, że do tej pory wszystko samodzielnie ogarniali, czują nagle wstyd kiedy jakaś sytuacja ich przerasta. Inny powód to troska o innych na zasadzie “kurczę inni mają swoje problemy, przecież nie będę im jeszcze dokładał swoich”.

Mężczyzna może się bać prosić o pomoc bo przeraża go możliwość, że jego prośba zostanie odrzucona. Proszenie o pomoc jest utrudnione również przez obawę dotyczącą tego jak inni zaczną go postrzegać. W praktyce często facet ma problem z proszeniem o wsparcie bo w głowie pielęgnuje swoją wyobrażenie tego jak jest postrzegany przez innych (jako silny, niezależny mężczyzna) i nie chce stracić takiego wizerunku (nawet jeśli w praktyce ludzie postrzegają go inaczej).

Do czego może to prowadzić? Czarny scenariusz jest taki, że osoba, która dotąd nie potrafiła prosić o pomoc, przytłoczona trudnościami życiowymi postanawia popełnić samobójstwo. Stąd w gabinecie psychoterapeuty niczym zaskakującym jest usłyszenie słów “nigdy nie potrafiłem prosić o pomoc”, “wolę sobie radzić z problemami sam”. 

Wspominam w tym tekście o mężczyznach ale z proszeniem o pomoc ma problem również wiele kobiet. Nie przez przypadek mówimy o “Zosi samosi”. Najczęściej taką skłonność mają osoby, które w dzieciństwie musiały zbyt szybko stać się odpowiedzialne. Śmierć jednego z opiekunów, konieczność zaopiekowania się młodszym rodzeństwem, problemy finansowe w domu wymagające szybkiego podjęcia pracy zarobkowej, alkoholizm w domu, choroba opiekunów – to tylko część okoliczności, które mogą sprawić (ale nie zawsze się tak dzieje), że dziecko zbyt wcześnie porzuca dzieciństwo i zaczyna “wchodzić w buty” dorosłego opiekuna. 


Jeśli spotykamy kogoś kto w swojej historii życiowej w pewnym momencie (jeszcze jako dziecko) musiał mocno polegać tylko na sobie to nic dziwnego, że dana osoba później tak postępuje przez całe swoje dorosłe życie.
Opieranie się na innych po doświadczeniu utraty bezpieczeństwa w dzieciństwie wydawałoby się ryzykowne – stąd proszenie o pomoc znika z repertuaru preferowanych zachowań. 

Jeśli czujesz, że:

– niezależnie od natury problemu wolisz sobie z nim radzić sam
– masz trudność w dzieleniu się swoimi problemami
– wolisz wziąć więcej na swoje barki niż przytłoczyć tym bliskich
– proszenie o pomoc kojarzy Ci się ze słabością

to nie chcę Cię straszyć ale taki sposób myślenia jest dla Ciebie potencjalnie zagrażający. Pewnie teraz w tym nie widzisz problemu, ale może przyjść trudniejszy czas w życiu kiedy brak umiejętności proszenia o pomoc może dać Ci mocno w kość. Oby tak się nie wydarzyło… ale być może warto rozważyć pracę z terapeutą nad zmianą sposobu myślenia?

Kategorie
Psychologia

Błędne koło depresji

Photo by christopher lemercier on Unsplash

O tym jak w skali globalnej poważnym problemem jest depresja pewnie już czytałeś. Wiesz też na pewno, że często może niestety prowadzić do samobójstwa. Dziś chciałbym się skupić na tym jak depresja może działać jak samonapędzające się błędne koło.

Uwaga: do diagnozy depresji potrzebny jest kontakt z lekarzem psychiatrą. Sam na własną rękę jak w przypadku wszystkich innych chorób nie powinieneś diagnozować. Mogę tylko zasugerować, że jeśli od ponad 2 tygodni (nieustannie) bez zewnętrznego wydarzenia masz obniżony nastrój, problemy z samooceną, nie cieszy Cię nic, odczuwasz brak energii, masz problemy ze snem, libido to weź pod uwagę, że warto się skonsultować z psychiatrą.

Tak jak już wspomniałem depresja będzie zaburzać Twoje postrzeganie siebie: swojej wartości. Zamiast myśleć o swoich zaletach i wadach w realistyczny sposób nagle zaczynasz widzieć tylko słabe strony. Głos z wewnątrz może mówić, że „do niczego się nie nadajesz”, „wkrótce ludzie odkryją kim naprawdę jesteś”, „jesteś leniem”, „nic nie osiągnąłeś i nic więcej nie osiągniesz”.

Z drugiej strony depresja wpływa na brak energii (więc nic dziwnego, że nagle np. efekty Twojej pracy są mniejsze, po powrocie ze szkoły/pracy możesz nie mieć sił niczym innym się zająć), pozbawia snu (co znów przekłada się na to, że masz mniej sił). Zaburzone działanie neuroprzekaźników takich jak noradrenalina czy dopamina również sprawia, że odczuwany przez Ciebie poziom mobilizacji i motywacji do działania może być dużo niższy.

W efekcie zaczynasz robić mniej, możesz mieć gorsze efekty w nauce czy w pracy, masz problemy z koncentracją (co sprawia, że możesz mieć wątpliwości co do swojego intelektu). To z kolei wzmacnia Twoje negatywne myśli… sprawiając, że ogarnia Cię coraz większe zniechęcenie: bo masz wrażenie, że mimo, że dajesz z siebie wszystko to i tak Twoja efektywność jest na poziomie 50%. Czujesz już ten problem? Widzisz jak to się nakręca? Widzisz jak to może sprawiać, że z tygodnia na tydzień możesz czuć się gorzej?

Jak przerwać błędne koło depresji?

W sytuacji kiedy chorujesz na depresję to działania na własną rękę mogą być nieskuteczne bo brakuje Ci dystansu, bo obiektywnie rzecz biorąc masz mniej siły, energii i możesz funkcjonować mniej efektywnie poznawczo dlatego zawsze efektywniejsza będzie pomoc lekarza psychiatry (który przepisze odpowiednie leki, które poprawią samopoczucie i sprawią, że poczujesz więcej energii) czy terapeuty (który zachowując dystans pomoże Ci realistycznie spojrzeć na przeżywaną sytuację i pomoże Ci radzić sobie z wewnętrznym krytykiem).

Ale sam też masz wpływ!

Przyznaj przed sobą, że masz depresję i może ona wpływać na Twoje życie. Czyli zamiast w kolejny dzień, kiedy budzisz się z brakiem chęci do czegokolwiek atakować się myślami „znów mi się nic nie chce” pozwól sobie zrozumieć, że to depresja i jej wpływ a nie lenistwo. Chociaż to trudne musisz zaakceptować, że Twoje życie może być inne przez kolejne miesiące: choćby pod kątem tego ile uda Ci się osiągnąć, na ile będziesz produktywny, na ile będziesz się czuł. Zrozum, że to wynika przede wszystkim z choroby a nie Twojej nieumiejętności zmobilizowania się.

Czyli co: mam się pozbawić wpływu?

Nie! Ale biorąc pod uwagę swoje ograniczenia możesz dopasować swoje oczekiwania odnośnie tego, ile powinieneś mieć energii, co możesz zdołać zrobić danego dnia, na jak duże wyzwania i zadania możesz się porwać do realiów.

Zacznij widzieć to, co Ci się udaje

W depresji zwykle będziesz widzieć to: jak mniej vs. Twoje normalne samopoczucie udaje Ci się zrobić, jak odpuszczasz hobby, jak izolujesz się od ludzi. Co byś nie robił to depresja będzie wpływać na to, że Twoje życie będzie wyglądać inaczej niż przy normalnym samopoczuciu. I ciągłe odczuwanie żalu i koncentrowanie na tym co się nie udaje do niczego nie prowadzi. Zamiast tego spróbuj widzieć swoje małe sukcesy i progres w odpowiednim kierunku.

Kilka przykładów

Jeśli w pracy przez ostatnie tygodnie pracowałeś na 40% swoich możliwości a czujesz, że pracujesz teraz na 55% to zamiast się dołować, że to wciąż daleko od 100% zauważ poprawę.

Jeśli powoli Twój nastrój się poprawia – i w tygodniu zamiast 7 dni ze złym nastrojem nagle 2 dni stają się lepsze, to nie dołuj się tym, że wciąż 5 dni jest do niczego, tylko zwróć uwagę na te 2 dobre dni z nadzieją, że wkrótce może być ich więcej.

Jeśli do tej pory byłeś aktywny fizycznie (np. ćwiczyłeś, biegałeś, jeździłeś na rowerze 3-4 razy w tygodniu) to kiedy, po okresie dłuższej bezczynności, w końcu uda Ci się wyjść raz w tygodniu na trening to staraj się nie myśleć, że to wciąż za mało, to zauważ postęp.

Nie chodzi tu o bezrefleksyjne chwalenie się za cokolwiek (do czego nie masz przekonania). Chodzi o to, żebyś bardziej pomyślał „ok, teraz dużo się gorzej czuję, może nie uda mi się zmobilizować do takiej aktywności jak dotychczas, ale za to mogę…”.

Być może będziesz musiał z czegoś zrezygnować

Być może będziesz zmuszony, żeby zmienić swoje plany. Coś odpuścić. Z czegoś zrezygnować. I to może być bardzo bolesne. Ale czasami nie ma innej opcji. Jeśli planowałeś np. zmienić pracę, poczekaj na lepszy czas. Jeśli czeka Cię coś wiążącego się z dużym stresem np. trudny egzamin zawodowy do którego jasno widzisz, że nie masz siły się uczyć, to zmień jego termin.

Depresja to często efekt tego, że do tej pory brałeś na siebie za dużo

Dlatego jakby brutalnie to nie brzmiało – być może Twój dotychczasowy styl życia był dla Ciebie zbyt wyczerpujący? Może musisz zmodyfikować listę rzeczy, które chcesz robić/osiągnąć? Wiem, że to bardzo trudne w świecie który mocno stawia na produktywność. Gdzie mamy przymus, żeby żyć tak jakby każdy dzień był ostatnim dniem naszego życia. Gdy mamy masę przykładów osób, które np. z różnymi elementami niesprawności osiągają wiele sukcesów (i porównywanie się do nich z boku może sprawiać wielki zawód). W świecie social mediów, gdzie cały czas jesteśmy bombardowani sukcesami innych. Ale być może nie ma innej drogi niż urealnić swoje oczekiwania i zestawić je z Twoimi realnymi możliwościami (zamiast naiwnie słuchać haseł „możesz wszystko, wystarczy tylko chcieć”).

Kategorie
Dodaj sobie energii

Męskie potrzeby

Masz 45 lat? Kredyt na głowie? Pracę, która nie sprawia przyjemności? Twoi przyjaciele… nie pamiętasz już co z nimi bo brakuje Ci na nich czasu. Każdy rok przypomina kolejny? Czujesz, że nie spędzasz życia tak jakbyś chciał? Czujesz, że Twoje męskie potrzeby nie są zaspokojone?

To niestety opis doświadczeń wielu mężczyzn. Historia czy schemat, które powielają się z pokolenia na pokolenie. Jeśli dziś masz 20 czy 30 kilka lat – jeszcze możesz dużo zmienić tak, żeby za parę lat nie utożsamiać się z powyższym opisem (jeśli masz 45 lat i ten opis pasuje do Ciebie – głowa do góry! będzie trudniej ale jeszcze wszystko można zmienić).

Dlaczego tak wielu facetów kończy w ten sposób?

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Co sprawia, że nawet (a często zwłaszcza) osoby, które ciężko pracują niekoniecznie trafiają tam, gdzie chcą? Czy można tego było uniknąć?

Wiele osób ląduje dokładnie tam gdzie… inni tego chcą

Duży kredyt, dobrze płatna praca ale wymagająca godzinowo, taka, która wykańcza do tego stopnia, że trudno później znaleźć energię na cokolwiek innego. Brzmi jak koszmar. Z drugiej strony jest to model życia, który… opłaca się. Opłaca się Twojemu bankowi. Opłaca się korporacjom, które jako sens życia wskazują posiadanie. Opłaca się tym wszystkim, którzy skorzystają z tego, że z powodu braku wolnego czasu będziesz chętniej chciał wydać swoje pieniądze („bo przecież mi się należy skoro tyle pracuję”. Innym to się opłaca… tylko nie osobie, która kończy w takiej sytuacji.

Co musiałoby się zadziać inaczej?

Najpierw nauka, później łączenie studiów z pracą, zdobywanie doświadczeń, które mają pozwolić ułożyć sobie wygodniej życie, życie tak aby być produktywnym, aby każda minuta czemuś służyła… często to prowadzi do sukcesu. Do dużych pieniędzy, do „prestiżowego” stanowiska (w odczuciu danej osoby), do zazdrosnych spojrzeń kolegów ale i do pustki. Pewnego dnia taka osoba się budzi i zastanawia się, gdzie przeleciało jej życie. Dlaczego 99% czasu w ciągu dnia spędza na tym czego nie lubi?

Po tym długim wstępie zdradzę skąd moim zdaniem to wszystko się bierze… Gdzie Twoje męskie potrzeby?

Nie zawsze, nie jest to jedyny model ani jedyna przyczyna ale na podstawie moich doświadczeń (z rozmów z pacjentami w gabinecie) widzę, że współczesny mężczyzna miał/ma z odpowiedzeniem sobie na pytanie „czego chcę? co jest dla mnie ważne? co mi sprawia frajdę”.

Często bierze się to z okresu dzieciństwa, kiedy dzieci nikt nie pyta, czego chcą, co sprawia im przyjemność, co by chciały tylko ktoś z zewnątrz narzuca im swój pomysł na życie. Czasem to rodzic, który próbuje zrealizować swoje ambicje i cele. Czasem to osoba, która wg ideologii życiowej ma głębokie przekonanie, że dobre życie to życie zgodne z wyznawaną ideologią. Czasem to ktoś inny z zewnątrz kto swoim statusem materialnym i tym jak odnoszą się do niego ludzie sprawia, że zarabianie pieniędzy wydaje się sposobem na osiągnięcie szczęścia.

Zwykle młody chłopak nie ma pojęcia o własnych potrzebach. O tym, czego sam by chciał. O tym, co jest dla niego ważne. Nie dla jego rodziców, nie kolegów, nie mądrych głów z telewizji, nie internetowych influencerów.

Na ślepo wybiera ścieżkę życiową. Zupełnie przypadkiem dobiera cele. Naśladuje innych z przekonaniem, że to mu da szczęście.

I kończy się to bardzo często w ten sposób, że nawet osiągając te wszystkie założone sobie cele już później jako dorosły mężczyzna nie czuje satysfakcji (nie wspominam już o frustracji jakiej czuje, kiedy ich nie osiąga… mimo, że to tak naprawdę nie jego cele 🙂 )

Proszę zatrzymaj się…

I odpowiedz na te kilka ważnych dla Ciebie pytań (możesz też pominąć ten fragment tekstu jeśli Twoje życie daje Ci tyle spełnienia ile byś chciał i czujesz, że Twoje męskie potrzeby są realizowane).

  1. Co Tobie w codziennym życiu sprawia przyjemność? Czy możesz to realizować bez poczucia winy, że tracisz czas? Że nie jesteś w 100% produktywny?
  2. Jeśli trudno Ci wskazać co teraz w życiu sprawia Ci frajdę to przypomnij sobie co ją Ci dawało kilka lat temu. Co to było? Dlaczego to porzuciłeś? Czy możesz jeszcze do tego wrócić?
  3. Zastanów się nad swoimi celami i planami – spróbuj podważyć je. Zobacz czy to do czego dążysz jest „Twoje” czy czujesz, że realizujesz swój plan. Jeśli jest to czyjś plan spytaj się: „czy chcę spędzać życie realizując czyjeś ambicje, pasje, wartości?”.
  4. Zastanów się co dla Ciebie jest w życiu ważne? Niekoniecznie przyjemne, ale ważne. Co mogłoby sprawić (jaki sposób życia), że nawet gdybyś miał za 5 lat umrzeć to czułbyś, że dobrze wykorzystałeś swój czas.
  5. Czy masz do siebie zaufanie? Czy wierzysz w swoje wybory? Czy musisz się upewniać patrząc na innych? Skąd to przekonanie, że inni wiedzą lepiej? Wokół tylu sfrustrowanych i nieszczęśliwych zarazem udających, że wszystko w ich życiu jest ok. Na ich przykładzie chcesz bazować?

Zdradzę Ci jedną tajemnicę. Bardzo ważną. Nie ma jednego przepisu na szczęście i spełnienie. Nie ma takiej recepty. Dla każdej osoby może być to coś innego. Dlaczego? Dużo zależy to od Twojego wyposażenia genetycznego ale i doświadczeń dziecięcych. To sprawia, że ścieżka życia, która sprawdza się u kolegi, koleżanki może nie pasować do Ciebie.

Zaufaj sobie. Być może nie raz popełnisz błąd. Być może nie raz usłyszysz „trzeba było mnie posłuchać”… ale za to będziesz miał ogromną satysfakcję z tego, że żyjesz jak chcesz. Poczucie sprawczości to jeden z tych elementów bez którego nie da sobie wyobrazić dobrego życia.

Jeśli potrzebujesz kogoś z kim mógłbyś wspólnie popracować pod kątem rozpoznania i realizacji Twoich potrzeb: napisz do mnie na maila (gmail.com): odzyskajmeskaenergie

Jeśli znasz kogoś komu przyda się ten tekst – podeślij mu link, udostępnij w social media – uratuj komuś życie 😉

Kategorie
Psychologia

Czy zawsze wszystko będzie dobrze?

O zaprzeczeniu słów kilka…

Wszystko będzie dobrze
Photo by Caju Gomes on Unsplash

Pewnie nie raz w sytuacji kiedy było Ci trudno zetknąłeś się ze słowami typu „wszystko będzie dobrze, nie martw się”, „na pewno wszystko się ułoży”.

I tak: te słowa część osób mogą podnieść na duchu…

Faktycznie może być dobrze – dlatego, że umysł często nam wskazuje bardzo negatywne scenariusze (w zależności od sposobu w jaki jesteśmy przyzwyczajeni myśleć).

Ale…

Może też pójść źle…

Może też jesteś w sytuacji, kiedy co prawda za jakiś czas będziesz się czuł lepiej ale teraz przeżywasz stratę. Niezależnie czy to strata pracy, partnerki, przyjaciela, bliskiego który umarł słowa „wszystko będzie dobrze” to zaprzeczenie rzeczywistości.

Nie ma gwarancji, że w życiu spotkasz partnerkę z którą będziesz czuł się tak samo dobrze. Kiedy umiera Ci rodzic… nic nie zastąpi jego obecności w Twoim życiu. Kiedy tracisz oszczędności życia bo zostałeś oszukany – to są takie sytuacje, kiedy już się nigdy nie zbliżysz do takiego poziomu finansowego.

Dlatego irytujący są dla mnie mędrcy, influencerzy, znajomi którzy korzystają z zaprzeczenia głosząc, że życie jest piękne.

Naiwny optymizm i ciągłe zamartwianie się to dwie mało przydatne perspektywy

Życie może być piękne, ale nie musi. Może być też trudne i pełne bólu. Mówienie sobie „wszystko będzie dobrze” ma sens w sytuacjach ekstremalnych (dzięki takiej perspektywie w sytuacjach kryzysowych ludzie dokonują niezwykłego) ale w codziennym życiu to zaprzeczenie rzeczywistości.

Zaprzeczenie to jeden z mechanizmów obronnych, który jest opisany na Wikipedii jako:

Wikipedia:

Zaprzeczanie to fałszowanie obrazu teraźniejszości poprzez nieprzyjmowanie do wiadomości realnych faktów, w celu odsunięcia negatywnych myśli i uczuć, które mogłyby się z tym wiązać.

Ciągłe myślenie typu „wszystko będzie dobrze” to klasyczny element zaprzeczenia.

Osoba, która non stop podchodzi do wszystkiego na zasadzie „wszystko pójdzie dobrze” jest na prostej drodze do kryzysu. Do kryzysu, kiedy napotka w swoim życiu sytuacje, kiedy okaże się że nie jest dobrze. Kiedy niezależnie od tego jak bardzo będzie pozytywnie myślała to okoliczności zewnętrzne sprawią jej ból i cierpienie.

Do kogo kieruję te słowa?

Jeśli w życiu przeżywasz trudniejszy moment i irytuje Cię hiper optymistyczne nastawienie osób wokół… to masz prawo do tej irytacji. Masz prawo się wkurzać widząc kolorowe obrazki i hasło „życie jest piękne”. Możesz czuć złość, kiedy znów słyszysz „wystarczy tylko pozytywnie spojrzeć na życie i będzie lepiej”.

Może będzie dobrze… a może nie. Nie uzależniaj swojego życia od ślepej nadziei. Nie żyj w zaprzeczeniu – to tylko chwilo oddala od cierpienia ale później tylko je przedłuża i nie pozwala się pogodzić z rzeczywistością.

O tym jak ważne jest życie bez unikania rzeczywistości pisze Frederickson w książce „Kłamstwa którymi żyjemy” – link poniżej… ale to już temat na inny post 🙂


Kategorie
Dodaj sobie energii

Najprostszy sposób na zastrzyk energii: morsowanie

Photo by Mika on Unsplash

Morsowanie to moim zdaniem jeden z najlepszych zastrzyków energii. Czujesz, że w życiu brakuje Ci energii? Nie chce Ci się za nic zabrać? Jesteś wiecznie ospały? Może potrzebny Ci zastrzyk energii przez morsowanie?

Przyczyn może być wiele. Z mojego doświadczenia często po wykluczeniu przyczyn, które przychodzą do głowy jako pierwsze – niehigieniczny tryb życia (złe odżywanie się, zbyt krótki sen, za mało aktywności fizycznej, brak przebywania na świeżym powietrzu) często się okazuje, że przyczyną są zaburzenia w gospodarce neuroprzekaźników.

W przypadku takich zaburzeń (jeśli mamy takie podejrzenia) – warto się tutaj skonsultować z lekarzem psychiatrą.

Być może jednak tak jest, że Twoje poziomy dopaminy czy noradrenaliny są na względnie normalnym poziomie (a na pewno nie na tak niskim, żeby decydować się na przyjmowanie leków).

Wtedy rozwiązaniem może być…

Zwykle o morsowaniu nie myśli się pod tym kątem. Ale to właśnie w czasie morsowanie dochodzi do wyrzutu noradrenaliny oraz dopaminy. Noradrenalina to neutrotransmiter, który nas mobilizuje do działania w obliczu stresu. Z kolei dopamina wpływa na lepsze samopoczucie, motywację i poziom energii. Tak to wszystko wygląda w teorii a w praktyce…

Czy morsowanie jest przyjemne…?

Tutaj można by dyskutować 😉 Sam jak w tym sezonie po raz pierwszy wchodziłem do lodowatej wody zastanawiałem się po, co samemu to sobie robię. Ból stóp… no nie było przyjemnie. Ale jak już ubrałem się, wróciłem do domu i trochę się zagrzałem to standardowo czułem się bardzo dobrze: pełen energii, w dobrym nastroju. To trochę jak z innymi rzeczami, które na nas pozytywnie wpływają: może jedzenie owoców czy warzyw sprawia początkowo mniejszą przyjemność niż np. zjedzenie słodyczy… ale jeśli będziesz patrzeć na to jak się czujesz po kilku godzinach to wybór jest oczywisty 🙂

Jak się przygotować do morsowania?

W pierwszej kolejności poszukaj choćby na Facebooku lokalnych grup morsów czy miejscówek do morsowania. W przypadku osób mieszkających w Warszawie najczęstsze rekomendacje to:
– Jeziorko Czerniakowskie
– glinianki w Zielonce (polecane zwłaszcza osobom z prawej strony Wisły)

Na pierwsze morsowanie wybierz się z kimś doświadczonym, kto już tego wcześniej tego próbował. Jeśli nie masz takich znajomych to często w weekendy zorganizowane grupy wspólnie wchodzą do wody. Nigdy nie wchodź pierwszy raz całkowicie sam do wody. To bardzo duży stresor dla organizmu. Nigdy nie wiesz jak zareagujesz.

Co ze sobą zabrać na morsowanie?

W Internecie można znaleźć różne porady – napiszę co ja biorę. Pakujemy się w torbę do której później będziemy mieć łatwy dostęp (więc często najlepiej sprawdzi się np. niebieska torba z Ikei). Potrzebujemy ze sobą zabrać: strój kąpielowy, czapka (w tym wchodzimy do wody). Przyda się również ręcznik plus termos z ciepłym napojem. Przyda się dodatkowy ręcznik, albo koc, albo jakaś karimata żeby położyć swoje rzeczy (żeby nie leżały na ziemi). Klapki – wg mnie można sobie poradzić bez nich 😉 Rękawiczki? Jeśli nie moczysz dłoni warto założyć na siebie. Warto się ubrać w luźne, najlepiej sportowe ubranie (żadnych jeansów typu rurki: później zwyczajnie ich nie zdołasz założyć 😉 ).

Czy przed wejściem do wody należy się rozgrzać?

Zdecydowanie ułatwia to wejście do wody… ale zdaniem osób bardziej doświadczonych nie warto. Czemu? W wielkim skrócie działa to tak. Rozgrzewając swój organizm przez ćwiczenia nastawiamy organizm na to, żeby tracił ciepło – czego bardzo nie chcemy, kiedy później wejdziemy do zimnej wody.

Co po wyjściu z wody?

Przede wszystkim ubierz się ciepło. Napij się ciepłego napoju. Najlepiej jakbyś szybko się znalazł też w ciepłym pomieszczeniu (albo chociaż samochodzie który rozgrzejesz). Niektórzy rozgrzewają się za pomocą gorącego prysznica… ale generalnie częściej polecany jest naturalny sposób rozgrzania organizmu (czyli bez żadnych wspomagaczy czekamy…).

Czy morsowanie jest niezbędne do zastrzyku energii?

Niekoniecznie… dla wielu osób pomocne mogą być po prostu zimne prysznice. Natomiast prawda jest taka, że lodowaty prysznic mimo, że temperatura wody jest często znacznie wyższa niż w zbiornikach wodnych, jest znacznie trudniejszy. Sprawia to ruch wody – który wpływa na bardziej intensywne odbieranie zimna.

Kluczem jest kontakt z zimnem… to właśnie zimno jako stresor działa pobudzająco dodając nam energii.

Zastrzyk energii – morsowanie?

A jak to na Ciebie działa? Morsujesz bądź kiedyś morsowałeś? Jak się wtedy czułeś? Czy polecasz innym?

Kategorie
Psychoterapia

Jak nie powinna wyglądać psychoterapia

Czy to pracując z własnymi pacjentami czy to od znajomych wielokrotnie słyszałem historie, które sprawiały, że z dużym zaniepokojeniem reagowałem na ich rewelacje… W poniższym tekście zwracam na takie elementy terapii czy zachowania psychoterapeuty, które powinny wzbudzić w Tobie czujność czy aby na pewno pracujesz z profesjonalistą (czy to może zła terapia). Chcesz wiedzieć jak nie powinna wyglądać psychoterapia – czytaj dalej.

Photo by <a href="https://unsplash.com/@markiesparkie?utm_source=unsplash&utm_medium=referral&utm_content=creditCopyText">Mark Williams</a> on <a href="https://unsplash.com/s/photos/therapy?utm_source=unsplash&utm_medium=referral&utm_content=creditCopyText">Unsplash</a>
Photo by Mark Williams on Unsplash

Psychoterapeuta nie powinien dawać rad

Pacjenci, którzy trafiają do gabinetu psychoterapeuty szukają raczej zrozumienia, kogoś kto wczuje się w ich sytuację, kogoś kto będzie potrafił im towarzyszyć w trudnych emocjach. Rady – to jest coś co zwykle dostajemy od innych ludzi, którzy mają trudność ze słuchaniem o naszych trudnych emocjach. Rolą terapeuty jest kontenerowanie takich emocji a nie ucieczka w dawanie rad. Jeśli już po pierwszych 2-3 spotkaniach słyszysz od terapeuty co masz zrobić ze swoim życiem… to nie jest psychoterapia!

Psychoterapeuta nie powinien opowiadać o sobie

Jeden z moich znajomych opowiadał mi o terapeucie, który w trakcie sesji dzielił się swoją historią. Kiedy znajomy wnosił problemy związane z obecnym związkiem wtedy terapeuta opowiadał o swoim małżeństwie. W odbiorze tego znajomego ich sesje bardziej przypominały spotkania kumpli przy piwie niż terapię. To zdecydowanie coś, co nie powinno się wydarzyć – zła terapia. Zapewne pracując z psychoterapeutą będziesz ciekawy, żeby dowiedzieć się czegoś o jego życiu prywatnym… ale prawda jest taka, że czym mniej wiesz tym lepiej dla Ciebie i dla Waszej relacji.

Psychoterapeuta nie powinien oceniać

Ostatnia rzecz jakiej oczekuje osoba przychodząca w potrzebie to… słuchanie ocen. Niestety i takie sytuacje się zdarzają. To w niczym nie służy relacji terapeutycznej – to wręcz szkodzi. Zazwyczaj to też sprawia, że pacjenci rezygnują z terapii. W sumie słusznie – bo takie zachowania terapeuty nie mieszczą się w zakresie dobrych praktyk. Jeśli terapeuta ocenia to ewidentny sygnał, że tak nie powinna wyglądać psychoterapia.

Psychoterapeuta nie powinien pracować z Twoją partnerką, członkiem rodziny czy przyjaciółmi

Niedopuszczalne jest, żeby psychoterapeuta do którego uczęszczasz na wizyty (jeśli to jest terapia indywidualna) również pracował z Twoją partnerką/ kimś z rodziny/ kimś znajomym. Jeśli tak się dzieje to nie jest etyczne. Tworzy się tutaj również konflikt interesów. Pewnie jest to bardziej skomplikowane w małych miejscowościach ale z perspektywy średniego czy większego miasta to co innego. Masz prawo oczekiwać, że w czasie Twojej terapii (ani później) Twój psychoterapeuta nie powinien pracować z nikim z Twojego otoczenia. Tak, że polecanie swojego psychoterapeuty bliskim znajomym… nie, to nie jest dobry pomysł.

Z jakimi naruszeniami w terapii Ty się spotkałeś?

Czy jest coś, co Cię niepokoi w pracy z obecnym terapeutą? Czy spotkałaś się z jednym z zachowań/sytuacji opisanych w tym tekście? Podziel się swoją historią w komentarzu, żeby więcej osób wiedziało co to zła terapia.

A jeśli uważasz ten tekst za wartościowy: proszę podeślij link do niego znajomym. Możesz też podzielić się w social media. Niech więcej osób się dowie jak nie powinna wyglądać psychoterapia.

Kategorie
Relacje damsko męskie

Jak skończył „król podrywu” Neil Strauss? Będziesz zaskoczony

Photo by Marcin Skalij on Unsplash

Pewnie każdy z Was chociaż raz w życiu fantazjował o tym jakby to było gdyby był w stanie uwieść każdą kobietę, o której marzy. Marzenie nierealne (chociaż wielu sprzedawców szkoleń twierdzi coś innego). Nie mniej jednak na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat w Polsce bardziej popularne stały się kursy tzw. PUA czyli pick-up artist.

Neil Strauss czyli legenda środowiska podrywaczy

Każdy kto w jakikolwiek sposób interesował się tzw. teorią podrywu musiał się natknąć na postać Neila Straussa autora książki „Gra” (pierwszy razy wydanej w Polsce w 2006 roku).

Wiele szkoleń „uwodzenia” dostępnych na polskim rynku w okolicach 2010 roku zapewne w większości bazowało na przekazie zawartym w „Grze”. Teraźniejszy (w 2021 roku) odbiór książek jest bardzo mieszany. W sieci można znaleźć entuzjastyczne opinie od „ta książka zmieniła moje życie”, „każdy nieśmiały facet powinien ją przeczytać” po opinie typu „z każdego zdania wyziera pozerstwo”, „dno i 100 metrów mułu” (te ostatnie opinie pochodzą od kobiet).

Sam do „Gry” podchodzę jako do ciekawostki socjologicznej i jakbym miał po nią sięgnąć to tylko w ramach analizy zjawiska PUA.

Jak kończy facet, który może zdobyć każdą kobietę?

O wiele większe zainteresowanie wzbudziła we mnie informacja, że Neil Strauss po latach napisał kolejną książkę zatytułowaną „Prawda„, która jest reklamowana jako:

Opis wydawnictwa Świat Książki

Zaskakująco uniwersalne, szokująco intymne i szczere do bólu wyznania, w których światowej sławy ekspert od uwodzenia stawia czoło największemu wyzwaniu swojego życia: jak stworzyć trwały związek.

Opowieść Straussa zaczyna się od momentu, kiedy po latach aktywności jako podrywacz zaczyna odczuwać niepokój i pustkę bo widzi, że poznawanie kolejnych kobiet nie przynosi mu szczęścia. Jednocześnie przez swoje życie pełne wrażeń nie potrafi ograniczyć się do związku monogamicznego i odrzuca swoją partnerkę po czym… rusza w szaloną podróż eksplorowania środowisk poliamorycznych.

Związek składający się z 3, 4 czy nawet 5 -6 osób – to jest coś, co Strauss postrzega jako rozwiązanie swojego wewnętrznego konfliktu. Opisuje swoje doświadczenia i próby założenia takiej relacji. Zakończenia nie będę zdradzał… ale jest ciekawie 🙂

Jak możesz skorzystać z tej opowieści?

Wyobrażenie typu „mogę zdobyć każdą kobietę” kojarzy się ze szczęściem – historia Straussa pokazuje, że takie podejście to droga do nikąd. To, co najbardziej wartościowego zawiera „Prawda” to sposób w jaki autor w końcu dotarł do siebie i udało mu się rozwiązać wewnętrzny konflikt. Okazało się, że większy spokój i szczęście przyniosła mu… psychoterapia, która uświadomiła jakie relacje Straussa z jego matką wpłynęły na to w jaki sposób traktuje kobiety i jak to utrudnia zbudowanie mu trwałego związku, o którym w pewnym momencie zaczął marzyć.

A Ty…?

Czytałeś „Grę” albo „Prawdę”? Jakie wnioski wyciągnąłeś z tych lektur? Daj znać w komentarzu.

Zastanów się czy sam nie ulegasz iluzji, że ciągła zmiana partnerek i bogate życie seksualne to prosta droga do szczęścia i spełnienia (nie neguję takiej drogi życiowej – natomiast stawiam pytanie: czy to droga dla każdego? raczej nie…).

Kategorie
Psychologia

Samobójstwa mężczyzn: dlaczego w Polsce faceci są bardziej zagrożeni?

Photo by Mohammad Faruque on Unsplash

Samobójstwa mężczyzn czasem mam wrażenie, że to temat tabu. W Polsce każdego dnia odbiera sobie życie 15 osób. 12 z nich… to mężczyźni. Proporcja 4:1 jest zatrważająca. To fakt w skali światowej – mężczyźni częściej z sukcesem podejmują próbę samobójczą ale są takie kraje gdzie bliżej jest proporcji 2:1 (np. Holandia).

Co za tym stoi, że w Polsce to tak wygląda?

Trudno z pewnością wskazać jeden decydujący czynnik. Jest to raczej wypadkowa wielu składowych. To, co mnie pierwsze przychodzi do głowy to sposób budowania swojej wartości przez mężczyzn. Wielu z nas, jak pokazują badania, w dużej mierze opiera swoje poczucie wartości na osiągnięciach związanych z pracą i sytuacją zawodową. W obliczu problemów w tym obszarze wielu mężczyzn strasznie cierpi.

Inny z aspektów związany jest z niechęcią do proszenia o pomoc. Jak pisałem w jednym z wcześniejszych tekstów wielu mężczyzn żyje w przekonaniu, że muszą poradzić sobie w życiu sami. A kiedy pojawiają się w ich życiu problemy – próbują im stawić czoła samodzielnie. Jest to bardzo obarczająca strategia radzenia sobie z trudnościami. Buduje duże napięcie. W przypadku kolejnych niepowodzeń prowadzi do pogrążania się w rozpaczy.

Mężczyźni znacznie rzadziej decydują się na poszukiwanie wsparcia psychologicznego. Kto wie ilu % męskich samobójstw udałoby się zapobiec gdyby tylko mężczyźni z większą śmiałością korzystali ze wsparcia psychologów i psychoterapeutów.

Czy mogłoby być inaczej?

Gdyby mężczyźni częściej korzystali ze wsparcia psychoterapeutów to pewnie lepiej by rozumieli jak dla równowagi psychicznej jest istotna ekspresja i przeżywanie emocji. Mężczyźni częściej niż kobiety w obliczu trudnych sytuacji skupiają się na działaniu zamiast na rozmowach z innymi i wglądzie we własne przeżywane emocje. Dlaczego tak się dzieje? Byliśmy tego uczeni przez naszych ojców. Jakie to ma konsekwencje? Właśnie jedną z tych konsekwencji może być ta dysproporcja między liczbą samobójstw mężczyzn i kobiet.

Pewnie to dość kontrowersyjna opinia z którą wielu się może nie zgodzić… Wydaje się, że narracja, która wzmacnia kobiety i która mówi o tym, że to mężczyźni są uprzywilejowaną płcią, mężczyznom może szkodzić. Jak pochodzący z mniejszej miejscowości 25 letni mężczyzna bez perspektyw na dobrą pracę może reagować słysząc jak bardzo jego płeć jest uprzywilejowana.

A jak Tobie się wydaje? Skąd taka rozbieżność w Polsce? Co można by zrobić, żeby zapobiegać tym męskim samobójstwom? Dlaczego w Polsce mężczyźni są bardziej narażeni na samobójstwo?

Kategorie
Psychologia

3 najbardziej zagrażające mężczyznom przekonania

Photo by Jakob Owens on Unsplash

Na naszą stabilność emocjonalną, na to jak reagujemy na to, co na spotyka, na nasze codzienne samopoczucie mocno wpływają przekonania, które zostały nam przekazanie na etapie socjalizacji i edukacji. To, co słyszeliśmy od naszych rodziców, od szeroko rozumianego otoczenia, później często w sposób nieświadomy wpływa na nasz odbiór rzeczywistości. Poniżej omawiam 3 stosunkowo popularne stwierdzenia, na których swoje myślenie opiera wielu mężczyzn – i pokazuję w jaki sposób mogą one być dla nas mężczyzn niszczące. To inaczej rzecz biorąc najbardziej zagrażające mężczyznom przekonania.

Muszę poradzić sobie sam

Męskość to siła. Męskość to rozwiązywanie problemów na własną rękę. Silny mężczyzna to ten, który nie prosi o pomoc. Te inne zagrażające nam przekonania są wpajane często od dzieciństwa. W rezultacie badania pokazują, że mężczyźni obawiają się prosić o pomoc nawet w tak trywialnych sytuacjach. Chodzi o takie sytuacje jak spytanie się obcych ludzi w nieznanym terenie o drogę.

Fantazjowanie typu „z wszelkimi trudnościami losu poradzę sobie sam” jest okłamywaniem się. Człowiek od zarania dziejów funkcjonował w grupie. Żeby przeżył musiał współpracować z innymi. Coś dziwnego jest w naszych czasach, że nagle stara się nam mężczyznom wmówić, że można żyć inaczej.

Część osób żyje zgodnie z tym przekonaniem. Dzięki np. dobrze płatnej pracy możemy żyć w takim złudzeniu. Aż do momentu kiedy pojawi się jakiś kryzys w naszym życiu – choroba, wypadek, kryzys ekonomiczny. I w takiej sytuacji mężczyzna, który zawsze się kierował takim przekonaniem może zacząć bardzo źle o sobie myśleć i skończyć z depresją.

Chłopaki nie płaczą

Kolejne ze szkodliwych dla nas przekonań, które bardzo utrudnia okazywanie emocji. Zarówno wzruszenia jak i smutku. „Nie maż się”, „nie płacz jak baba”, „zaciśnij zęby zamiast płakać” – te i inne podobne komunikaty, z którymi mogliśmy się stykać sprawiają, że wielu współczesnych mężczyzn nie ma kontaktu ze swoim smutkiem. A jeśli go mają to nie potrafię go rozładować ani wyrazić. Brak wyrażania emocji takich jak smutek może sprawiać, że trudniej jest odczuwać również szczęście. Brak ekspresji emocjonalnej może też prowadzić do depresji. Ukrywanie emocji, brak ich manifestowania może również powodować różne trudności w relacjach damsko męskich.

Dlatego z dużą satysfakcją zwracam uwagę na przemycanie alternatywnego przekazu, choćby w tekstach polskich raperów:

Chłopaki niech płaczą, chłopaki niech płaczą

Chłopaki niech wiedzą, że wolno im czuć

Jebać kulturę maczo, chłopaki niech uczą się używać słów

Bedoes ft. Taco Hemingway „Chłopaki nie płaczą”

Wszystko zależy (wyłącznie) ode mnie

To z kolei jedno z tych przekonań wtłaczanych nam również przez system ekonomiczny, w którym funkcjonujemy. Na jego bazie zwycięzcy, osoby które noszą sukcesy przypisują je wyłącznie sobie. A na osoby, którym się nie udało patrzą z wyższością twierdząc, że „ktoś się nie przyłożył”, „gdyby tylko bardziej się postarał”. Tego typu przekonanie zupełnie neguje czynniki społeczno ekonomiczne: miejsce i rodzinę urodzenia, sytuację ekonomiczną, sytuację polityczną, losowość.

Mężczyzna bazujący na takim założeniu może sobie bardzo długo dobrze radzić w życiu. Natomiast w momencie, kiedy przyjdzie kryzys – kiedy zdarzy się coś takiego co od niego nie zależało wtedy zaczyna siebie niepotrzebnie obarczać winą. Stwierdza „jestem do niczego”, podważa swoją wartość siebie.

I tak: prawdą jest to, że to jak się czujemy, jak układa się nasze życie w dużej mierze zależy od nas, ale nie tylko. I właśnie takie poczucie omnipotencji jest czymś zagrażającym i przekonaniem, którego każdy mężczyzna powinien się pozbyć.

Jak to jest u Ciebie?

Którymi z opisanych przekonań kierujesz się na co dzień? Czy próbowałeś je kiedyś podważać? A może sądzisz, że bardziej Ci pomagają w życiu czy je komplikują? Czy są jakieś inne najbardziej zagrażające mężczyznom przekonania? Daj znać w komentarzu.

To, co jest najstraszniejsze: takie przekonania mogą prowadzić do pogorszenia zdrowia psychicznego, depresji a nawet czasami samobójstwa.